Na początek frywolitkowa zakładka z własnoręcznie farbowanej nici (bazą była biała Aida 20). Supłałam ją w tempie przyspieszonym, bo ostatnio zauważyłam, że jako zakładek do książek używam wszystkiego (poczynając od różnorakich karteczek, a na chusteczkach higienicznych kończąc) tylko nie zakładek :) Moja ulubiona gdzieś zaginęła, więc czas było sprawić sobie nową. Wykonałam ją wg
wzoru Magbod, który kupiłam w jej sklepiku jakieś dwa lata temu na początku mojej frywolitkowej miłości.

Chuściana miłość trwa. Aktualnie
Vlad siedzi na drutach :) Mój mały wampirek stał się początkiem małej wampirzej prowokacji, ale po szczegóły odsyłam Was do
Intensywnie Kreatywnej :)
Aktualnie mroczna jego odsłona w stanie nie wskazującym na jakiekolwiek jego uroki..ale on jeszcze pokaże swoje wampirze ząbki :) :

A podczas porządków powyciągałam na światło dzienne wszystkie porozpoczynane robótki...nooooo....trochę się ich uzbierało :) Nabrały mocy urzędowej i czas je powykańczać. Na pierwszy ogień poszedł szydełkowy obrus. To ten tytułowy długodystansowiec :) Gdy go wyciągałam nie był w stanie "zaawansowanym", bo raptem miał zrobionych 10 okrążeń, a w chwili obecnej ma ok. 70 cm w przekątnej, a jestem dopiero na 52 okrążeniu ze 103. Póki co wygląda tak:

Jednak Vlad ma pierwszeństwo, więc pora złapać za druty i go wreszcie skończyć :)